nad talerzami oba życzenia. Gerta, już w drzwiach, obróciła się przez ramię, słysząc schmackhaft z ust pana profesora przybyłego z dalekiego Monachium. Widziała, że sponad łyżki spojrzał na jej piersi. <br>Pochlebna przydawka powracała nie raz i nie dwa, dosłownie bądź synonimicznie. Godne były pochwały kaczka pieczona z jabłkami i ciastka kruche, wycięte foremką w słońca, gwiazdy i półksiężyce. Niegodzien dobrego słowa był natomiast koński sikoń, zapowiedziany jako wino owocowe domowego wyrobu. <br>Proboszcz otarł usta serwetą, nie rozkładając białej koperty z czerwonym krzyżykowym monogramem. Wstał. <br>- Proszę do biblioteki... tam będzie wygodniej. <br>Otworzył drzwi, pragnąc przepuścić Hansa; ten jednak, z uśmiechem, wskazał proboszczowi