Pawelec, do którego Grajewski najwyraźniej pije, uprzejmie prosi, żeby go rozliczać tylko za lata 1993-1997, kiedy Widzew był potęgą, a on prezesem spółki. Odszedł, gdy inni uznali, że już się <orig>nawygrywał</> (on sam zaś uznał, że musi poświęcić się swoim interesom). Dzisiaj nosi w sobie gorycz, a jego serce krwawi, bo nie kryje, że chciałby Widzewowi pomóc. Ale chcieć muszą wszyscy, nie tylko on. Tymczasem miasto i sponsorzy się odwrócili, a media niszczą klub i jego osobiście.<br><br><tit>Miłość po grób</><br><br>Dopóki Widzew odnosił sukcesy (dwa mistrzostwa Polski, start w Lidze Mistrzów w 1997 r.), serial toczył się wartko: sponsorzy dawali