Wpełzał w cień pod krzakami, gdzie nie ma trawy tylko splątane pokłady suszu, a między nim mysikróliki przemykają się z trwożliwym czik-czik-czik. Leszczyna pnie się tam do góry, żeby wyjrzeć na światło i wtedy zupełnie prosta, bez gałązek, nadaje się najlepiej. W takiej też ciemnej grocie urządził swoją kryjówkę, gdzie umieszczał broń. Ze strzałami, do których przybijał lotki z indyczych piór, żeby lepiej leciały, wybierał się na polowanie, a zwierzynę sam wymyślał, mogła nią być na przykład okrągła kępa agrestu. Przesiadywał na kładce, <page nr=65> która służyła do nabierania w konewkę wody z sadzawki, nie z tej Czarnej, ale z drugiej