takie zasady na tym szczeblu obowiązywały. <br><br>W grudniu 1946 Landau oznajmił mi, że będę pracował z Lifszycem nad bombą. Obliczaliśmy procesy, jakie zachodzą podczas eksplozji, włącznie ze współczynnikiem wydajności, nic nie wiedząc o informacjach dostarczanych przez wywiad. Zresztą nie wystarczało znać wymiary i materiały, a nawet sposób doprowadzenia do masy krytycznej - trzeba było jeszcze wiedzieć, jak to zapalić neutronami. Zadanie, które dostaliśmy, wymagało takiej masy obliczeń, że utworzono przy oddziale teoretycznym biuro z trzydziestoma dziewczynami uzbrojonymi w niemieckie kalkulatory elektryczne firmy "Mercedes". Kierował nim matematyk Naum Mejman. Równania wymagały dużo pracy, a czasu mieliśmy mało. Nie mogliśmy ich rozwiązywać analitycznie, wymagały