Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Dzionek jak skowronek... - powiedział cichym głosem, gdy wsiadaliśmy do dorożki, po czym przymknął oczy i odwrócił twarz do słońca.

Z daleka wyglądał jak jeden z pożółkłych liści, które tańczyły za nami po jezdni.

Rozdział IX Polina

36. Kijów - miasto górzyste 37. Tietier-Wietier 38. Utoczkin 39. W Bojarce 40. Noc księżycowa 41. Bystre jak fale

36. KIJÓW - MIASTO GÓRZYSTE

Podwórze kijowskiej kamienicy odkryło mi urok pierwszej młodocianej przyjaźni...

Codziennie, siedząc w oknie, niecierpliwie wyczekiwałem zjawienia się na podwórzu Wani Mandrowskiego, w końcu wybiegałem z domu, przykładałem do ust dłonie zwinięte w trąbkę i wołałem:

- Wstawaj, podymajsia, raboczij narod!

Na to umówione
Dzionek jak skowronek... - powiedział cichym głosem, gdy wsiadaliśmy do dorożki, po czym przymknął oczy i odwrócił twarz do słońca.<br><br>Z daleka wyglądał jak jeden z pożółkłych liści, które tańczyły za nami po jezdni.<br><br>&lt;tit&gt;Rozdział IX Polina&lt;/&gt;<br><br>36. Kijów - miasto górzyste 37. Tietier-Wietier 38. Utoczkin 39. W Bojarce 40. Noc księżycowa 41. Bystre jak fale<br><br>&lt;tit&gt; 36. KIJÓW - MIASTO GÓRZYSTE&lt;/&gt;<br><br>Podwórze kijowskiej kamienicy odkryło mi urok pierwszej młodocianej przyjaźni...<br><br>Codziennie, siedząc w oknie, niecierpliwie wyczekiwałem zjawienia się na podwórzu Wani Mandrowskiego, w końcu wybiegałem z domu, przykładałem do ust dłonie zwinięte w trąbkę i wołałem:<br><br>- Wstawaj, podymajsia, raboczij narod!<br><br>Na to umówione
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego