w idealnej zgodzie. Nasz przewodnik zniknął jak kamfora, a człowiek, w którego ręce nas oddał, popychając nas przez podwórko, wepchnął wreszcie w jakąś ciemną otchłań, wypełnioną sprzętem domowym i najwyraźniej członkami rodziny, od ludzi w wieku podeszłym aż do dziecięcego drobiazgu, karmionego piersią. Skąd się w tym otoczeniu nagle znalazł kufer, i to taki, o jakim marzyłem - elegancki, wielki kufer obity czarną ceratą, z mosiężnymi okuciami na rogach i takimiż ćwiekami przytrzymującymi jasne, drewniane listwy biegnące wzdłuż tej elegancji, wewnątrz wyściełanej mieniącą się granatową morą, z wieszakami na ubrania i zakamarkami na drobniejsze części przyodziewku wytwornego podróżnika. Skąd się to arcydzieło