Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
1500. Tak, w samo południe!
Chłopaczek niósł dwa kilo pomidorów.
Więcej było na zebrze tego soku niż k rwi.
Kierowca, w przeciwieństwie do tutaj, czysty jak szkło.
Ci szli setką, tam była ledwo czterdziestka.
No i co? Tam tak, a tu tak, proszę bardzo.
W końcu możemy odejść.
Małgorzata drży, kuli ramiona, od zatoki spływa chłodny powiew.
Twardowski nie dba o to, szybkim głosem powtarza tylko dwa zdania: muszę sprawdzić, muszę to zmierzyć!
Odprowadzają mnie na sam próg.
Umawiamy się, że przyjdą po mnie o ósmej.
Twardowski nagle chwyta mnie w objęcia, unosi w górę, okręca w koło.
- Zbawco! - woła. - Zbawicielu
1500. Tak, w samo południe!<br>Chłopaczek niósł dwa kilo pomidorów.<br>Więcej było na zebrze tego soku niż k rwi.<br>Kierowca, w przeciwieństwie do tutaj, czysty jak szkło.<br>Ci szli setką, tam była ledwo czterdziestka.<br>No i co? Tam tak, a tu tak, proszę bardzo.<br>W końcu możemy odejść.<br>Małgorzata drży, kuli ramiona, od zatoki spływa chłodny powiew.<br>Twardowski nie dba o to, szybkim głosem powtarza tylko dwa zdania: muszę sprawdzić, muszę to zmierzyć!<br>Odprowadzają mnie na sam próg.<br>Umawiamy się, że przyjdą po mnie o ósmej.<br>Twardowski nagle chwyta mnie w objęcia, unosi w górę, okręca w koło.<br>- Zbawco! - woła. - Zbawicielu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego