i ten trzepoczący się skórzany wór zanosili nad rzekę i przywiązując do niego wapienny kamień, wrzucali w zieloną głębinę.<br> Na niebo tryskała biała od wapna woda.<br> Wtedy się budziłem, szepcząc cichutko: - Chytry, Chytry, jakiś ty Chytreńki.<br> - I głaszcząc czerwoną pierzynę, zapadałem w powtórny sen, słysząc nad sobą i w sobie kunę polującą na ptaki.<br> A za tą kuną widziałem Jaśka z czarną kurą pod pachą, szepczącego: - Chytry, Chytry, alem cię przechytrzył.<br> Na śmierć ojca czekałem parę lat.<br> Zresztą razem z nim.<br> On też na nią czekał.<br> Nawet ją widywał.<br> Parę razy do roku.<br> Najczęściej w zimie, kiedy ubywało roboty, a przed