końca nie chce wydać zabójcy: "Ta jak<br>ja tam, kurde, apelacje pójde wnieść? One mnie tam z miejsca powiedzo: co<br>ty się bedziesz na kogo skarżył, że ciebie niedobrze, kurde, sprawił? Sam<br>z grzechem żeś przyszedł, a zażalenie na innych niesiesz? Od razu ja tam<br>bez widoku bede. Jak tak, kurde, umierać? A z kimżem się bawił, tego nie<br>powiem, żebym do piekieł, kurde, miał iść!". Umrze i na tamten świat<br>wyprawi go kolega, bo ksiądz ani doktor nie zdążą przyjechać. Wieś się<br>rozeszła, zabawa się skończyła. Jak w utworze Conrada powinno i tu paść<br>ostatnie, najbardziej prawdziwe słowo: "Zgroza!".<br>Ma