kilometrów ostro pod górę, serpentynami, po błocie i kamieniach. Mijaliśmy wozy z drewnem i żywnością, prowadzone przez prywatnych, najemnych kierowców. Dostają 300 marek za tonę - przy przewiezieniu 10 ton w jednym kursie daje to 3000 DM, kwotę, która - zwielokrotniona w ciągu miesiąca - pozwala żyć dostatnio nawet w warunkach wojny. Czasem kursują też autobusy, przepełnione do granic możliwości, bo coraz więcej Sarajewian opuszcza miasto przed zimą. Nie jest to bezpieczny sposób: widzieliśmy przy drodze wraki, a dzień przed naszym wyjazdem, podczas ostrzału raniono 23 pasażerów. Wielu woli więc nie ryzykować i gromady ubłoconych nieraz po pas ludzi, z jakimiś skromnymi tobołkami, do