Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
panie Szymku, nie ma mowy.
- Jak pan chce.
- Pan siądzie, przyniosę do stolika. Może być ryba po grecku na zagrychę?
- Dobra.
Klawisze ledwie zdążyli usiąść i zapalić, kiedy z dworu wrócił właściciel mercedesa. Podszedł szybko do stolika.
- Wychodzimy - powiedział rozkazującym tonem.
Cała trójka podniosła się od stołu.
- Jowa, mówiłem chyba, kurwa, że ty zostajesz. Za godzinę będziemy z powrotem.
- Ale ja nie chcę.
- Chuj mnie to obchodzi. Nie możemy cię zabrać.
Dziewczyna zrobiła płaczliwą minę.
- Nie martw się. Przecież cię nie zostawimy. Załatwimy interes i wracamy. To blisko - powiedział.
Chciał coś jeszcze dodać, ale wtedy jakby się zreflektował, że może usłyszeć
panie Szymku, nie ma mowy.<br>- Jak pan chce.<br>- Pan siądzie, przyniosę do stolika. Może być ryba po grecku na zagrychę?<br>- Dobra.<br>Klawisze ledwie zdążyli usiąść i zapalić, kiedy z dworu wrócił właściciel mercedesa. Podszedł szybko do stolika.<br>- Wychodzimy - powiedział rozkazującym tonem.<br>Cała trójka podniosła się od stołu.<br>- Jowa, mówiłem chyba, kurwa, że ty zostajesz. Za godzinę będziemy z powrotem.<br>- Ale ja nie chcę.<br>- Chuj mnie to obchodzi. Nie możemy cię zabrać.<br>Dziewczyna zrobiła płaczliwą minę.<br>- Nie martw się. Przecież cię nie zostawimy. Załatwimy interes i wracamy. To blisko - powiedział.<br>Chciał coś jeszcze dodać, ale wtedy jakby się zreflektował, że może usłyszeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego