Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
jak zwykle.
GŁOS GARSONA Już sie robi... dwa ciemniejsze dla pana Staniego.
STASIEK Wiesz... praca. Praca, jak praca... tyle, że w pewnym sensie definitywna... A ty, masz już coś stałego?
ANTEK Nie. Ćwioki w morde jebane, policjanty, nie chcą mi darować tego meczu, com go sześć zero wygrał z tym kuter-akor-deonistą w czapie o trzy numery za dużej.
STASIEK Ah... c'est ça... Jakby nie było... ty rozumiesz, że jak sie jest étranger... to... obowiązuje podwójna grzeczność... gentillesse... compris?
ANTEK I tutejszym do dupy błyskawicznym kraulem, przy-mrużywszy oczu ze szczęścia! Włazić im, jak temu skurwysynowi ciarachowi, co mi tam
jak zwykle.<br>GŁOS GARSONA Już sie robi... dwa ciemniejsze dla pana Staniego.<br>STASIEK Wiesz... praca. Praca, jak praca... tyle, że w pewnym sensie definitywna... A ty, masz już coś stałego?<br>ANTEK Nie. Ćwioki w morde jebane, policjanty, nie chcą mi darować tego meczu, com go sześć zero wygrał z tym kuter-akor-deonistą w czapie o trzy numery za dużej.<br>STASIEK Ah... c'est ça... Jakby nie było... ty rozumiesz, że jak sie jest étranger... to... obowiązuje podwójna grzeczność... gentillesse... compris?<br>ANTEK I tutejszym do dupy błyskawicznym kraulem, przy-mrużywszy oczu ze szczęścia! Włazić im, jak temu skurwysynowi ciarachowi, co mi tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego