postanowiła mu towarzyszyć. Nie słuchał tłumaczeń, że z racji bezpieczeństwa nie powinien jechać. Był jak głuchy. Reidern po naradzie z Borowskim udał się do powiatu, zaopatrzony w wypchany portfel. Borowski, który był ojcem chrzestnym młodego Surmy, pragnął otrzymać pozwolenie na pochowanie chociaż tego chłopca. Prosił, by Reidern wytłumaczył, że jego kuzyn przypadkowo gościł na partyzanckim weselu, że zachciało mu się tańców i dlatego wymknął się z domu. Był wszakże meldowany czasowo w Maleniu.<br><br> Treuhender wrócił wieczorem podchmielony, ale bez pozwolenia. Władze wojskowe zarządziły, że ciała mają leżeć przy drodze okrągły tydzień, do Nowego Roku. Ktokolwiek będzie przechodził czy przejeżdżał, niechaj się