Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
w letniej i niczym niewstrzymywanej płodności, kwiaty otwierały różnobarwne kielichy i w tej samej chwili opadały lekkim i bezbarwnym suszem na piaszczystą ziemię, powietrze wypełniało brzęczenie owadów, kakofonia ptasich przekrzykiwań, popisów; wszystko to musiało zdążyć z rozmnożeniem, zanim nastaną pierwsze chłody.
Uliczka prowadziła w stronę rynku, już z daleka widziałem kwadratowy plac tonący w słońcu, białą wieżę kościoła, zarysy kamienic, smuklejszych i wyższych od tych, które, jakby onieśmielone swoim stylem, portalami, bogato zdobionymi wykuszami okiennymi, koronami attyk, kryły się w półmrokach wąskich ulic.
Przeczuwałem, że muszę ominąć rynek. Nie potrafiłem sprecyzować, czego tak naprawdę szukam, w jakim kierunku mam iść, po
w letniej i niczym niewstrzymywanej płodności, kwiaty otwierały różnobarwne kielichy i w tej samej chwili opadały lekkim i bezbarwnym suszem na piaszczystą ziemię, powietrze wypełniało brzęczenie owadów, kakofonia ptasich przekrzykiwań, popisów; wszystko to musiało zdążyć z rozmnożeniem, zanim nastaną pierwsze chłody. <br>Uliczka prowadziła w stronę rynku, już z daleka widziałem kwadratowy plac tonący w słońcu, białą wieżę kościoła, zarysy kamienic, smuklejszych i wyższych od tych, które, jakby onieśmielone swoim stylem, portalami, bogato zdobionymi wykuszami okiennymi, koronami attyk, kryły się w półmrokach wąskich ulic.<br>Przeczuwałem, że muszę ominąć rynek. Nie potrafiłem sprecyzować, czego tak naprawdę szukam, w jakim kierunku mam iść, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego