Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
gdzieś w przestrzeń między słaniającą się na nogach Izą a klęczącą przy łóżku Baśką. - Cholera wie, ilu ich tam...
- Idźcie - przerwała mu spokojnie gospodyni. Nie próbowała niczego robić z raną, trzymała tylko oburącz bezwładną dłoń męża.
- Już po nim. - Kiernacki miał nadzieję, że nie znienawidzi go za mówienie prawdy. - To kwestia minut.
- Wiem. - Nie patrzyła na nich. - Poczekam. Obiecałam mu to.
- Nie możesz... zostać - wydyszała stojąca w progu Iza. - Za... zabiją cię.
- No to najwyżej. Nie zostawię go.
Kiernacki nie miał kwalifikacji dziewczyny w mundurze, ale czasami udawało mu się trafnie ocenić nastawienie rozmówcy.
- Nie zostawisz. - Wepchnął w kieszeń znaleziony przy
gdzieś w przestrzeń między słaniającą się na nogach Izą a klęczącą przy łóżku Baśką. - Cholera wie, ilu ich tam...<br>- Idźcie - przerwała mu spokojnie gospodyni. Nie próbowała niczego robić z raną, trzymała tylko oburącz bezwładną dłoń męża.<br>- Już po nim. - Kiernacki miał nadzieję, że nie znienawidzi go za mówienie prawdy. - To kwestia minut.<br>- Wiem. - Nie patrzyła na nich. - Poczekam. Obiecałam mu to.<br>- Nie możesz... zostać - wydyszała stojąca w progu Iza. - Za... zabiją cię.<br>- No to najwyżej. Nie zostawię go.<br>Kiernacki nie miał kwalifikacji dziewczyny w mundurze, ale czasami udawało mu się trafnie ocenić nastawienie rozmówcy.<br>- Nie zostawisz. - Wepchnął w kieszeń znaleziony przy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego