Paragon.<br> - Walimy tędy...<br> - Jak do cioci na pierogi.<br> - Nitka niepotrzebna, bo widać znaki.<br>Paragon skinął tylko głową. Ruszyli raźnym krokiem, gnani ciekawością i tłumionym niepokojem. Prowadził ich nikły strumień światła. Było duszno, mieli takie wrażenie, że posępne sklepienie zwęża się, jakby ich chciało przygnieść do ziemi. Dwaj śmiałkowie, zagubieni w labiryncie podziemnych korytarzy, sunęli w milczeniu jak duchy.<br>Mandżaro przystanął na chwilę. Pochylił się. Z ziemi podniósł białą nitkę.<br> - Do tego miejsca doszedłem wczoraj. Tutaj pękła mi nitka.<br> - Walmy dalej - przynaglał coraz ciszej Paragon. Gdy spojrzał przed siebie, a spojrzenie jego, biegnąc po nikłej strudze światła, napotykało dalej ścianę mroku, poczuł