Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
a czasem jako azyle samotników, jak opowiadał Moneta.
Krajobraz trwał - statyczny i senny. Od czasu do czasu spadł liść z lekkim szelestem, który przechowywałem do tej pory w głębokim zakamarku pamięci. Gdzieś przenikliwie krzyknął ptak i zaraz zamilkł. Pierwszy ruszył się, jasna rzecz, Wiatr Na Szczycie. Wszedł w zieloną bramę labiryntu, podejmując moją grę i ciągnąc za sobą innych. Długi czas bawiłem ich ponurą scenerią otoczenia. Pajęczynami zwisającymi z gałęzi, opuszczonymi ptasimi gniazdami i mżawką, kępami bladych, śliskich grzybków oraz smętnymi krzykami niewidzialnych ptaków. Magowie krążyli po roślinnych korytarzach, nie orientując się, że już po raz kolejny okrążają salę. Zmieniałem układ
a czasem jako azyle samotników, jak opowiadał Moneta.<br>Krajobraz trwał - statyczny i senny. Od czasu do czasu spadł liść z lekkim szelestem, który przechowywałem do tej pory w głębokim zakamarku pamięci. Gdzieś przenikliwie krzyknął ptak i zaraz zamilkł. Pierwszy ruszył się, jasna rzecz, Wiatr Na Szczycie. Wszedł w zieloną bramę labiryntu, podejmując moją grę i ciągnąc za sobą innych. Długi czas bawiłem ich ponurą scenerią otoczenia. Pajęczynami zwisającymi z gałęzi, opuszczonymi ptasimi gniazdami i mżawką, kępami bladych, śliskich grzybków oraz smętnymi krzykami niewidzialnych ptaków. Magowie krążyli po roślinnych korytarzach, nie orientując się, że już po raz kolejny okrążają salę. Zmieniałem układ
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego