Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
ciągu dwóch ostatnich tygodni tak nieprzystojnie zaniedbałem.
Mimo wszystko nie powinienem lekceważyć dumy Twardowskiego.
Ta struna, czuję, jest już napięta do granic wytrzymałości.
Na początek telefon do Mrawińskiego.
Udaje mi się przyłapać profesora w jego gabinecie. Godzina ósma dwadzieścia.
Proszę o krótką osobistą rozmowę.
Wspominam nie bez męskiego wzruszenia, że łączą mnie z Frankiem Materną lata współpracy i przyjaźni!
Mrawiński słucha bez słowa - w słuchawce długie sekundy ciszy.
Na koniec słyszę kilka mrukliwych słów zaproszenia.
Jestem w gabinecie Mrawińskiego o ósmej trzydzieści.
Ze swoją wygoloną czaszką, mroczną twarzą i małomównością przypomina buddyjskiego mnicha, sługę świątyni cierpiących.
Wita mnie bez słowa.
Nie
ciągu dwóch ostatnich tygodni tak nieprzystojnie zaniedbałem.<br>Mimo wszystko nie powinienem lekceważyć dumy Twardowskiego.<br>Ta struna, czuję, jest już napięta do granic wytrzymałości.<br>Na początek telefon do Mrawińskiego.<br>Udaje mi się przyłapać profesora w jego gabinecie. Godzina ósma dwadzieścia.<br>Proszę o krótką osobistą rozmowę.<br>Wspominam nie bez męskiego wzruszenia, że łączą mnie z Frankiem Materną lata współpracy i przyjaźni!<br>Mrawiński słucha bez słowa - w słuchawce długie sekundy ciszy.<br>Na koniec słyszę kilka mrukliwych słów zaproszenia.<br>Jestem w gabinecie Mrawińskiego o ósmej trzydzieści.<br>Ze swoją wygoloną czaszką, mroczną twarzą i małomównością przypomina buddyjskiego mnicha, sługę świątyni cierpiących.<br>Wita mnie bez słowa.<br>Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego