podmiejskim widziałem tylko oczy Magdy, spoglądające na mnie z wyrzutem z każdego okna, za którym pędziła noc. Zasnąłem chyba w Ursusie i obudziłem się tuż przed Grodziskiem, jedną stację za daleko. To był ostatni pociąg, więc i na jakikolwiek powrotny nie miałem co liczyć. Najpierw pomyślałem, żeby przejść do drogi, łączącej Grodzisk z Milanówkiem, którędy czasami chodziliśmy do siebie ze Krzyśkiem, moim przyjacielem z Grodziska. Ale doszedłem do wniosku, że najprościej będzie wrócić po prostu idąc po torach - w środku bezksiężycowej nocy błądzenie bez światła po polnej, zazwyczaj błotnistej drodze nie było może najlepszym pomysłem.<br>Jednak okazało się, że spacer po