nigdy jej nie widziałam. Rozczochrana, zapłakana, z rozmazanym makijażem, w szlafroku i narzuconym nań płaszczu, w rannych pantoflach, roztrzęsiona kompletnie i szczękająca zębami. <br>- Alicja - powiedziała złamanym głosem, opierając się o drzwi pralni. - Czy możesz mi pożyczyć trochę pieniędzy? Nie mam czym zapłacić za taksówkę...<br>- Wejdź i uspokój się - powiedziała Alicja łagodnie, ale stanowczo. - Zaraz zapłacę...<br>- Nie! - warknęła z furią Zosia. - Ja zapłacę.<br>Alicja otworzyła usta, żeby zaprotestować, spojrzała na nią i posłusznie oddała jej portmonetkę. Ewa oderwała się od drzwi pralni, chwiejnie weszła do pokoju i padła na fotel przy stole. Czekałyśmy cierpliwie, aż odzyska oddech i coś powie.<br>- Uciekłam z