Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
albo kapslami grali w Wyścig Pokoju, ja zapełniałem kolejne pięcioliniowe zeszyty, męczyłem się nad solfeżem, przegrywałem nudne jak żelatyna kawałki, które zadawał profesor. "Profesor" to był stary Hauptfeld z Wilna, w szkole tylko jego tak tytułowano. Gdy złapał na jakiejś omyłce, niepodciągniętej nutce, takcie nie dość dokładnie wyszlifowanym w domu, łajał szpetnie nie tylko delikwenta, ale całą żeńską część jego rodziny, i walił smykiem po uszach, aż świszczało. Trafiał bezbłędnie, mógłby świetnie grać w golfa. Po paru miesiącach zauważyłem, że najbardziej dręczył właśnie mnie. Innym odpuszczał, machał ręką, w lepszym humorze nawet wcześniej zwalniał do domu. Ze mną siedział zawsze dłużej
albo kapslami grali w Wyścig Pokoju, ja zapełniałem kolejne pięcioliniowe zeszyty, męczyłem się nad solfeżem, przegrywałem nudne jak żelatyna kawałki, które zadawał profesor. "Profesor" to był stary Hauptfeld z Wilna, w szkole tylko jego tak tytułowano. Gdy złapał na jakiejś omyłce, niepodciągniętej nutce, takcie nie dość dokładnie wyszlifowanym w domu, łajał szpetnie nie tylko delikwenta, ale całą żeńską część jego rodziny, i walił smykiem po uszach, aż świszczało. Trafiał bezbłędnie, mógłby świetnie grać w golfa. Po paru miesiącach zauważyłem, że najbardziej dręczył właśnie mnie. Innym odpuszczał, machał ręką, w lepszym humorze nawet wcześniej zwalniał do domu. Ze mną siedział zawsze dłużej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego