Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
mieście. Podczas tej kilkumiesięcznej wędrówki widywałem kilka razy wampiry vel wampyry, udało mi się nawet jednego schwytać, ale po bliższym badaniu okazał się on zwykłym weteranem wojny burskiej, a nie wampyrem, tak, piłem wtedy tęgo, od alkoholi począwszy, a na kwasie solnym skończywszy, i próżne były starania Ligi Abstynentów (której łajdackiej pamięci ojciec mój był honorowym prezesem), by mnie schwytać i odstawić do lecznicy mlecznej. Wróciłem do domu z własnej woli, ojciec mimo kanciastości ruchów wydał mi się zjełczałym starcem, dziwnie był wobec mnie cichy, jakby się bał albo nie dowierzał, że to ja, Stanisław, jedyny jego syn, wróciłem do domowych
mieście. Podczas tej kilkumiesięcznej wędrówki widywałem kilka razy wampiry vel wampyry, udało mi się nawet jednego schwytać, ale po bliższym badaniu okazał się on zwykłym weteranem wojny burskiej, a nie wampyrem, tak, piłem wtedy tęgo, od alkoholi począwszy, a na kwasie solnym skończywszy, i próżne były starania Ligi Abstynentów (której łajdackiej pamięci ojciec mój był honorowym prezesem), by mnie schwytać i odstawić do lecznicy mlecznej. Wróciłem do domu z własnej woli, ojciec mimo kanciastości ruchów wydał mi się zjełczałym starcem, dziwnie był wobec mnie cichy, jakby się bał albo nie dowierzał, że to ja, Stanisław, jedyny jego syn, wróciłem do domowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego