Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
aby niepokonane ataki ich śmiechu nie wywołały na nowo wilka z lasu.
VII
Wyruszyli o dziewiątej rano, by zastać proboszcza zaraz po mszy.
Dzień był prześliczny, wymyty wczorajszym deszczem, świeży i słoneczny. Jaskrawa zieloność łąk rwała oczy. Z miasteczka, widnego jak na dłoni, płynął pogodny dźwięk kościelnego dzwonu, a z łąk zapach skoszonego siana. W sadach wiśnie tonęły w czerwieni dojrzałych owoców: ciężar różowiejących moreli przyginał ku ziemi gałęzie, a czarne i słodkie morwy zaścielały trawę pod drzewami.
Gabriela niosła na ręku koszyk (miała bowiem zamiar kupić w mieście słoiki do konfitur) i była niesłychanie wesoła.

VIII
Była już zupełnie wyczerpana
aby niepokonane ataki ich śmiechu nie wywołały na nowo wilka z lasu. <br>VII<br>Wyruszyli o dziewiątej rano, by zastać proboszcza zaraz po mszy. <br>Dzień był prześliczny, wymyty wczorajszym deszczem, świeży i słoneczny. Jaskrawa zieloność łąk rwała oczy. Z miasteczka, widnego jak na dłoni, płynął pogodny dźwięk kościelnego dzwonu, a z łąk zapach skoszonego siana. W sadach wiśnie tonęły w czerwieni dojrzałych owoców: ciężar różowiejących moreli przyginał ku ziemi gałęzie, a czarne i słodkie morwy zaścielały trawę pod drzewami. <br>Gabriela niosła na ręku koszyk (miała bowiem zamiar kupić w mieście słoiki do konfitur) i była niesłychanie wesoła. <br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>VIII<br>Była już zupełnie wyczerpana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego