Nie ustawałem w poszukiwaniach. Dałem ogłoszenia do gazet, zwróciłem się o pomoc do Czerwonego Krzyża. Niemożliwe było, aby Klara, dość znana już przed wojną jako bakteriolog, mogła zniknąć tak bez śladu.<br>Aż nagle pewnego dnia zastałem na uniwersytecie list z Poznania od profesora Turleja. W odpowiedzi na moje ogłoszenie, w lakonicznym, krótkim zdaniu, podał mi adres Klary bez jakichkolwiek bliższych informacji.<br>Nocnym pociągiem wyruszyłem do Krakowa. Wczesnym rankiem, z biciem serca zadzwoniłem do mieszkania na ulicy Basztowej. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał. Wreszcie zgrzytnął zamek i stara, zaspana kobieta, w poniemieckim kolejarskim płaszczu zamiast szlafroka, uchyliła drzwi. Była pełna nieprzezwyciężonego