Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
Cała ostatnia część drogi do siodełka, chociaż trudna i urwista, mijała nam wesoło. Diego musiał mi kilka razy pomagać, bo nie mogłam zrobić długiego kroku, znowu śmialiśmy się jak dzieci i w końcu zanim spostrzegliśmy, że to już siodełko, otworzył się widok na tamtą stronę.
Po tamtej stronie był drugi łańcuch górski.
Spytałam: - Gdzie jest Francja? - Diego wskazał palcem na ten łańcuch. Spytałam jeszcze: - Czy tam pójdziemy? - Tak - odpowiedział - tam pójdziemy.
Ale to jutro, a tej nocy chciałam tylko zostać z Diegiem i cieszyłam się, że wschodził księżyc jak ogromna głowa, krzyknęłam - popatrz, Diego! - bo chyba nigdy dotychczas nie widziałam takiej czerwonej
Cała ostatnia część drogi do siodełka, chociaż trudna i urwista, mijała nam wesoło. Diego musiał mi kilka razy pomagać, bo nie mogłam zrobić długiego kroku, znowu śmialiśmy się jak dzieci i w końcu zanim spostrzegliśmy, że to już siodełko, otworzył się widok na tamtą stronę.<br>Po tamtej stronie był drugi łańcuch górski.<br>Spytałam: - Gdzie jest Francja? - Diego wskazał palcem na ten łańcuch. Spytałam jeszcze: - Czy tam pójdziemy? - Tak - odpowiedział - tam pójdziemy.<br>Ale to jutro, a tej nocy chciałam tylko zostać z Diegiem i cieszyłam się, że wschodził księżyc jak ogromna głowa, krzyknęłam - popatrz, Diego! - bo chyba nigdy dotychczas nie widziałam takiej czerwonej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego