W pierwszej chwili nie zauważył mnie i już miał odejść, unosząc swój krzyżem kredowym zeszpecony tobołek, gdy horpyna za ladą zwróciła się do mnie tonem niebywale opryskliwym:<br>-<foreign>Mais que c'est qu'il y a dans ce sac?</><br>-Pom-pom de terre- wykrztusiłem, wyskrobując z siebie resztki zardzewiałej francuszczyzny.<br>Baba zarechotała, wysunęła łapsko i pomacała wór. Popatrzyła na mnie chwilę, znów zarechotała, postawiła krzyżyk i ryknęła:<br>- <foreign>Allez, allez, vite!</><br>Złapałem kurczowo wór (skórzaną świnię ciągnął tragarz, lecz wora za żadne skarby nie chciał tknąć) i ruszyłem szybko ku wyjściu. Po drodze rozpoznałem przerażoną twarz Parksa, a gdy odwróciłem się w drzwiach, zauważyłem, jak