Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
rozległych planów.

Wania za namową swego ojca postanowił przenieść się do naszej szkoły.

- Ucz się handlu, Wańka - mówił Siemionycz. - Po diabła ci nauki realne? Ty, bracie, odziedziczysz po mnie majątek, a to jest rzecz handlowa. Trzeba ruszać mózgiem, każdą kopiejkę wpisywać do księgi, obliczać, kombinować... Spójrz na swoich kolegów. To łebskie chłopaki! Wiedzą, co robią. Przenieś się do szkoły handlowej. Radzę ci i wymagam.

Cieszyliśzny się, że Wania będzie odtąd z nami. Nasza przyjaźń w ciągu tego lata wzmocniła się i okrzepła. Dalibyśmy się zabić jeden za drugiego.

Wracaliśmy do Kijowa każdy z pudem jabłek, którymi nas obdarował Siemionycz. Do końca
rozległych planów.<br><br>Wania za namową swego ojca postanowił przenieść się do naszej szkoły.<br><br>- Ucz się handlu, Wańka - mówił Siemionycz. - Po diabła ci nauki realne? Ty, bracie, odziedziczysz po mnie majątek, a to jest rzecz handlowa. Trzeba ruszać mózgiem, każdą kopiejkę wpisywać do księgi, obliczać, kombinować... Spójrz na swoich kolegów. To łebskie chłopaki! Wiedzą, co robią. Przenieś się do szkoły handlowej. Radzę ci i wymagam.<br><br>Cieszyliśzny się, że Wania będzie odtąd z nami. Nasza przyjaźń w ciągu tego lata wzmocniła się i okrzepła. Dalibyśmy się zabić jeden za drugiego.<br><br>Wracaliśmy do Kijowa każdy z pudem jabłek, którymi nas obdarował Siemionycz. Do końca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego