posypana piaskiem, wymieciona. Marta zdziwiła się, bo nie było tu drewnianych podłóg.<br> - Wielmożna pani ze dworu, a fatygowała się do nas, biednych ludzi... Że ten mój wstydu nie ma, żeby tyla kłopotu - sumitowała się nieszczerze Mielczarkowa.<br> - Żaden kłopot. Gdzie synek, leży?<br> - Zaś by leżał. U nas się w pościeli nie lega, ino na śmierć. Ano, ten ci jest, Szymek, chodź ino.<br> Od stołu podniósł się siedmioletni Szymek w obszernej kapocie o podwiniętych kilkakrotnie rękawach. Nie sprawiał wrażenia chorego. Ciekawie przyglądał się gościowi.<br> - Co ci jest, Szymek? Głowa boli, brzuch? - pytała Marta.<br> - Pobili go, ledwie nie ubili, psiawiary. O, proszę!<br><br> Matka odchyliła