Tyle rzeczy działo się poza naszym czasem, bez pretensji do naszego czasu, bez żądań. Codzienna, niezmienna liturgia obowiązku, niezależna od ludzkiej szarpaniny, radości i następujących po nich dramatów, od wszystkich wyborów, jakich się dokonuje. <br>Być może właśnie poza głównym nurtem sklejano świat od początku, łatano wszystkie jego porozrywane części, cerowano leje po bombach? Co kilka dni pojawiała się ta sama lub jeszcze doskonalsza sieć pajęcza uwieszona u sufitu. Nie narzekał kurz na parapecie, nie rozpaczały cienie na podłodze, nie uciekały z głównego traktu żółte mrówki faraona, które codziennie wyznaczały sobie niezmienny kierunek wędrówki, przesypując się po ścianie ciurkiem jak piasek w