tablicą. Dzieci oniemiały ze zdumienia. <br>- Nie może być! - wrzasnął w końcu Władek, łapiąc się za głowę, a potem zaraz siadł w ławce i patrzał w Zoję rozszerzonymi oczami. <br>Panna Jadwiga powiedziała spokojnie: <br>- Darowujemy ci tym razem, żeś nas tak gnębiła, i cieszymy się serdecznie, że zrozumiałaś konieczność przyznania się. Zaczynamy lekcję, dzieci. <br>Władek nagle powstał i powiedział, czerwieniejąc: <br>- Proszę pani... a może... a może moglibyśmy rzeczywiście kupić tę mapę? <br>Panna Jadwiga zamyśliła się, w końcu rzekła: <br>- No tak. Na pomnik tego burmistrza zaczęła zbierać jeszcze moja poprzedniczka. Ale teraz, zdaje się, już nikt nawet o tym nie myśli, miasto ma pilniejsze