właściwie wszystko już powiedziałam... <br>Syn podniósł się z krzesełka, wyciągnęła do niego ramiona. <br>- Chodź tu, Władysiu. Niech ja ciebie ucałuję. Dziękuję, kochany. Dziękuję, serdecznie że przyszedłeś. Za wszystko dziękuję. <br>Czule patrzyła mu w oczy. Wyrozumiała, ludzka, bardziej niż kiedykolwiek daleka. Uściskali się. Zanim Władyś zdecydował się uścisk rozluźnić, odsunęła go lekko i przywołała Jadwigę. <br>- Tobie także, Jadwiniu, dziękuję. <br>Przytrzymała jej dłoń obiema rękami, mocno ucałowała policzki. Jadwiga nieprzytomnie podążyła za mężem. Na progu zatrzymał ją jeszcze głos teściowej - dziecinny, pełen tajonego śmiechu. <br>- A jeżeli co złego przypomni się - zapomnij... Ja już teraz wiem, że złego pamiętać nie warto. <br>Odeszli szybko, bojąc