Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
paproci, jak się zdawało, nie dostrzeżono.
- Co to za jedni? - syknęła Ciri, wygrzebując się spod Hotsporna i wytrząsając z włosów rozgniecione surojadki. - Ludzie prefekta? Varnhagenowie?
- Zwykli bandyci... - Hotsporn wypluł liście. - Grasanci...
- Zaproponuj im amnestię - zgrzytnęła piaskiem w zębach. - Obiecaj im...
- Bądź cicho. Usłyszą.
- Hoooo! Hooooo! Tuutaaaaaj! - dobiegało z góry. - Z lewa zachooooodź! Z lewaaaaa!
- Hotsporn?
- Co?
- Masz krew na plecach.
- Wiem - odrzekł zimno, wyciągając zza pazuchy zwitek płótna i odwracając się do niej bokiem. - Wepchnij mi to pod koszulę. Na wysokość lewej łopatki...
- Gdzie dostałeś? Nie widzę bełtu...
- To był arbalet... Żelazny siekaniec, najprawdopodobniej ucięty hufnal. Zostaw, nie dotykaj. To jest
paproci, jak się zdawało, nie dostrzeżono.<br> - Co to za jedni? - syknęła Ciri, wygrzebując się spod Hotsporna i wytrząsając z włosów rozgniecione surojadki. - Ludzie prefekta? Varnhagenowie?<br> - Zwykli bandyci... - Hotsporn wypluł liście. - Grasanci...<br> - Zaproponuj im amnestię - zgrzytnęła piaskiem w zębach. - Obiecaj im... <br>- Bądź cicho. Usłyszą.<br> - Hoooo! Hooooo! Tuutaaaaaj! - dobiegało z góry. - Z lewa zachooooodź! Z lewaaaaa! <br> - Hotsporn?<br> - Co?<br>- Masz krew na plecach.<br> - Wiem - odrzekł zimno, wyciągając zza pazuchy zwitek płótna i odwracając się do niej bokiem. - Wepchnij mi to pod koszulę. Na wysokość lewej łopatki...<br> - Gdzie dostałeś? Nie widzę bełtu... <br>- To był arbalet... Żelazny siekaniec, najprawdopodobniej ucięty hufnal. Zostaw, nie dotykaj. To jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego