zgodnie pili gorącą herbatę. Spinoza z pomrukiwaniem, napojony ciepłym kozim mlekiem, ocierał się o nogi Jassmonta. Konstanty pił herbatę w wyjątkowy sposób. Podnosił szklankę w obu dłoniach, rozczulająco, jak ludzie chorzy albo dzieci, a zarazem sprawiało to wrażenie, że traktuje ten przedmiot ponad jego rzeczywistą miarę. Cicho podśpiewywał: - Bo do licha, mało mam szans na mnicha. - To udawanie stało się tak oczywiste, że Jassmont i Róża szybko wymienili zdumione spojrzenia. Konstantego coś odmieniło.<br>Jassmont, po krótkim wahaniu, że może zbyt obcesowo, zapytał, patrząc na Konstantego, a ten mu uciekał oczyma: - Ej, Konstanty, nie bujaj, powiedz, ale tak z ręką na sercu