Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się, ostrzygłem...

I znowu ci się podobam...
- A tak - odpowiada Helena.
- Żebyś wiedział!
Nie umiesz sobie wyobrazić, jak okropnie ci było z brodą.
I z wąsami.
Szkaradzieństwo - popatrzyła na mnie.
- A teraz jesteś mój...
I poszliśmy w głąb ogrodu usiąść na ławce.
Pełno tu było starych jesionów, klonów, kasztanów i lip.
Ale spostrzegłem, że jesteśmy wciąż intra muros, a sam ogród
wcale nie był taki duży, jak myślałem.
Z trzech stron ograniczał go mur, bardzo wysoki od północy i
zachodu, niższy od południa.
Osłonięty kwitnącymi krzewami mur z czerwonej cegły biegł do
ścian gmachu, który zamykał ogród od wschodu.
Za kratami
się, ostrzygłem...<br> &lt;page nr=256&gt;<br> I znowu ci się podobam...<br> - A tak - odpowiada Helena.<br> - Żebyś wiedział!<br> Nie umiesz sobie wyobrazić, jak okropnie ci było z brodą.<br> I z wąsami.<br> Szkaradzieństwo - popatrzyła na mnie.<br> - A teraz jesteś mój...<br> I poszliśmy w głąb ogrodu usiąść na ławce.<br> Pełno tu było starych jesionów, klonów, kasztanów i lip.<br> Ale spostrzegłem, że jesteśmy wciąż intra muros, a sam ogród<br>wcale nie był taki duży, jak myślałem.<br> Z trzech stron ograniczał go mur, bardzo wysoki od północy i<br>zachodu, niższy od południa.<br> Osłonięty kwitnącymi krzewami mur z czerwonej cegły biegł do<br>ścian gmachu, który zamykał ogród od wschodu.<br> Za kratami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego