Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
To jego mięso tak czuć. Dziczyzna? Na pewno. W kwietniu? Kłusownik".
Z naprzeciwka motocykl nagły, aż brutalny. Hans uśmiechnął się. "To już na pewno ziemia". Wyrostek o włosach tłustych, zakrywających połowę uszu, zwolnił, zakręcił i towarzyszył autobusowi. Siedział jakoś dziwnie pochylony, pełen kościstych łokci.
Autobus zatrzymał się na placu, pod lipami. Liście ledwie wyklute nie miały jeszcze kształtu. Zaledwie kolor był wybrany, do szumu było jeszcze daleko.
Wysiadając, ujrzał nad dachami kamieniczek wieżę kościoła. Nad ciemną cegłę wznosił się szczyt kryty blachą, rudawą raczej od rdzy niż od kwietniowego słonka.
Kierowca wydawał bagaże. Zanim Hans ruszył ze swoją walizką na kółkach
To jego mięso tak czuć. Dziczyzna? Na pewno. W kwietniu? Kłusownik". <br>Z naprzeciwka motocykl nagły, aż brutalny. Hans uśmiechnął się. "To już na pewno ziemia". Wyrostek o włosach tłustych, zakrywających połowę uszu, zwolnił, zakręcił i towarzyszył autobusowi. Siedział jakoś dziwnie pochylony, pełen kościstych łokci. <br>Autobus zatrzymał się na placu, pod lipami. Liście ledwie wyklute nie miały jeszcze kształtu. Zaledwie kolor był wybrany, do szumu było jeszcze daleko. <br>Wysiadając, ujrzał nad dachami kamieniczek wieżę kościoła. Nad ciemną cegłę wznosił się szczyt kryty blachą, rudawą raczej od rdzy niż od kwietniowego słonka. <br>Kierowca wydawał bagaże. Zanim Hans ruszył ze swoją walizką na kółkach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego