potem coraz śmielej biorąc w nich udział, wygłaszając sądy częściowo własne, częściowo zapożyczone z zachłannie czytanych książek, prenumerowanych pism krajowych i zagranicznych.<br><br>Na razie było to czytanie "bez ładu i składu, bez wyboru i systemu". Panią Elizę widywało się teraz podczas spacerów po ogrodzie z książką w ręku. Ocienione starymi lipami aleje prowadziły aż do stawu, aż do kapliczki, w której co niedziela odprawiał mszę przyjezdny ksiądz. Obok, w altanie, próbowała kreślić pierwsze "strofy prozą".<br><br>I wtedy to - po trzech już latach małżeństwa - pojawił się w Ludwinowie, zarekomendowany i przywieziony tu przez młodszego brata męża, Florentego Orzeszkę, student medycyny. Nazywał się