Typ tekstu: Książka
Tytuł: Wyjść z matni
Rok: 1994
z racji swego stanowiska nic nie musiał wyjaśniać. "Tokarz" - wykrztusił klient i zarumienił się jak panienka. Zdzisio, bo tak nazywano go w zakładzie, nieśmiały, cichy, wstydliwy, nie umiał tak jak inni tylko raz postawić flaszki, żeby się wkupić i zakolegować ze swoją brygadą. Codziennie musiał przynosić kilka win albo pół litra wódki. Sam długo wzbraniał się przed wypiciem, w końcu nie wytrzymał.
"Nalejcie i mnie" - wyszeptał i tak się zaczęło. Zdzisio coraz częściej się odzywał, a po dwóch miesiącach sam chodził i proponował: "Mam dolę, który dołoży?".
Pracowałem ze Zdzisiem siedem lat - nie było dnia, żeby coś nie wypić. Często w czasie
z racji swego stanowiska nic nie musiał wyjaśniać. "Tokarz" - wykrztusił klient i zarumienił się jak panienka. Zdzisio, bo tak nazywano go w zakładzie, nieśmiały, cichy, wstydliwy, nie umiał tak jak inni tylko raz postawić flaszki, żeby się wkupić i zakolegować ze swoją brygadą. Codziennie musiał przynosić kilka win albo pół litra wódki. Sam długo wzbraniał się przed wypiciem, w końcu nie wytrzymał.<br>"Nalejcie i mnie" - wyszeptał i tak się zaczęło. Zdzisio coraz częściej się odzywał, a po dwóch miesiącach sam chodził i proponował: "Mam dolę, który dołoży?".<br>Pracowałem ze Zdzisiem siedem lat - nie było dnia, żeby coś nie wypić. Często w czasie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego