Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
i szybowaliśmy prawie nad ta gotująca się woda, zupełnie sami, bo wszyscy uciekli przed burza, a ona w końcu przeszła bokiem, powiało mocno i wylało się kilka chmur, ale nam, prawdę mówiąc, było wszystko jedno. Kiedy tak staliśmy razem, objęci, w sztormiakach, zalani strumieniami wody, w pozornej ciszy, bo kiedy łódka płynie pełnym wiatrem, to chociaż mknie po wodzie, na pokładzie nie czuć, że wieje, można by niemal zapalić świeczkę, gdyby nie padało, więc gdy wtedy tak staliśmy, to byłam najszczęśliwsza na świecie. Wydawało mi się, że cały świat nagle ułożył się w najpiękniejszy możliwy układ, w jakaś taneczna figurę, i
i szybowaliśmy prawie nad ta gotująca się woda, zupełnie sami, bo wszyscy uciekli przed burza, a ona w końcu przeszła bokiem, powiało mocno i wylało się kilka chmur, ale nam, prawdę mówiąc, było wszystko jedno. Kiedy tak staliśmy razem, objęci, w sztormiakach, zalani strumieniami wody, w pozornej ciszy, bo kiedy łódka płynie pełnym wiatrem, to chociaż mknie po wodzie, na pokładzie nie czuć, że wieje, można by niemal zapalić świeczkę, gdyby nie padało, więc gdy wtedy tak staliśmy, to byłam najszczęśliwsza na świecie. Wydawało mi się, że cały świat nagle ułożył się w najpiękniejszy możliwy układ, w jakaś taneczna figurę, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego