w komorze. A trzeciego dnia potem, gdym porodziła, porodziła też i ona... I umarł syn tej niewiasty w nocy, bo go śpiąc przygniotła. A wstawszy o północy, wzięła syna mego od boku mego, służebnicy twojej śpiącej, i położyła go na łonie swoim, a syna swego, który był umarł, położyła na łonie moim. A gdym wstała rano, chcąc dać mleka synowi memu, znalazłam umarłego; lecz przypatrując mu się pilniej w jasny dzień, poznałam, że nie był mój, któregom porodziła.<br>Oskarżona zaprzeczała gorąco, jakoby ukradła sąsiadce dziecko. Obie niewiasty wrzaskliwie zarzucały sobie kłamstwo i tak się zaperzyły, że może by oczy sobie wydrapały