na studentów. Jeden palił egipskiego, drugi półgłosem tłumaczył: - Nie wiem jak ty, ale ja sam się zgłoszę, nie będę czekał na mobilizację, bo wtedy wyślą mnie do piechoty i będę gnił w Wołkowysku albo taplał się w błotach pod Pińskiem, czytałem, że ochotnicy mają prawo wyboru broni, chcę iść do lotnictwa, mam znajomego majora w Dęblinie, powinien mi ułatwić. Jak myślisz, uda się? Drugi, zamiast odpowiedzieć, przyłożył palec do ust i prychnął: -Achtung, Feind hört mit. Roześmieli się wszyscy, tamci i oni. Wstali, aby lepiej przyjrzeć się wyrostkowi rzucającemu kaczki na wodzie. Ten od lotnictwa rozmarzył się: - Zobacz, jaka z tej