to?<br>- Jakiś fantom, zmęczenie oczu, minie - odparł, przełknął ślinę. Znów przystanęli, doznał bolesnej świadomości, że raz jeszcze nie jest w stanie nadać nazwy temu, co widzi. <br><br>Szczęśliwie opar po chwili zniknął. Pokazało się słońce, ciepłe i rozleniwione. <br>Teraz ukazał się on, oficer niemiecki na trakeńskim karym ogierze. Jaki wspaniały koń, lśniąca skóra, łeb jak rzeźbiony, kładł po szyi długie uszy. Sam jeździec też prezentował się doskonale. W dopasowanych bryczesach, metalicznie błyszczały wysokie buty, jak z czarnego szkła. Zielony uniform z niebiesko-biało-żółtą baretką "Pour le mérite", opinał cienką w talii sylwetkę. Wiek po pięćdziesiątce, twarz zdecydowana, niewojskowa, choć surowa. Miał