naszej kultury pracy i wymusili stopniową poprawę wydajności. Teraz znaczna część wzrostu produkcji następuje dzięki większej wydajności, a nie zatrudnieniu.<br><br>Z kolei przedsiębiorcy przypominają, że przy obecnych, niesłychanie wysokich, kosztach pracy (ocenia się, że w latach 1996-2000 przeciętne miesięczne wydatki pracodawcy na 1 zatrudnionego wzrosły blisko dwukrotnie) zatrudnianie kolejnych ludzi zupełnie się nie opłaca. Lepiej sięgnąć po godziny nadliczbowe, nawet podnieść pensje, kupić nowe maszyny i przede wszystkim poczekać, co tak naprawdę przyniesie nasze wejście do Unii. Obecne rozchwianie polityczne, kłótnie o plan oszczędnościowy ministra Hausnera, niepewność co do faktycznych obciążeń podatkowych, kolejne przesunięcie (aż do stycznia 2005 r.) wejścia