wsi kupowali.<br> A pies syty, o sierści błyszczącej, o szczeku metalicznym, siedział sobie na budzie i rymy układał.<br> A były to takie rymy, o jakich się nawet wielkim poetom nie śniło, jakich się nie słyszy w pałacu, w polu i w kościele.<br> Jeszcze do tej pory po tamtej stronie Wisły ludziska śpiewają te pieśni ułożone przez psa.<br> Pamiętam, że któryś z pośledniejszych poetów, któremu z trudem przychodziło zrymowanie najprostszych słów, jak: bez-łez, świat-brat, brzoza-koza, przyprowadził do tego psa swoją suczkę.<br> <page nr=68><br> Niestety, pies nawet nie spojrzał na nią.<br> Jeno za sto reńskich, na podorędziu, wyszczekał biednemu poecie cały kosz