Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
się wnętrze hali lotniska. Hunt na zbliżeniu rozpoznał siebie samego oraz owego jurdę waszyngtońskiej filii A&S. Nicholas siedział samotnie przy jednym ze stolików, jurda - przy stoliku obok.
- Mogę ci to przewinąć z godzinę w obie strony - rzekł Skrytojebca. - Gadałeś do popielniczki. Bardzo fachowa robota. Sprawdziłem nawet, czy nie ma luki w tłumie, skąd wyszła, ale i to naprostowali. Więcej: to, co ty tam sobie mamroczesz, to są jakieś nieprzyzwoite rymowanki. Dowcipni ludzie.
- Z czego to jest? Sieci ochrony lotniska?
- I ubezpieczenia prawnego.
To ruszyło Nicholasa. Ten Skrytojebca faktycznie jest niezły, skoro tak lekko wchodzi na kryształy notarialne NEti.
Widać, że
się wnętrze hali lotniska. Hunt na zbliżeniu rozpoznał siebie samego oraz owego &lt;orig&gt;jurdę&lt;/&gt; waszyngtońskiej filii A&amp;S. Nicholas siedział samotnie przy jednym ze stolików, &lt;orig&gt;jurda&lt;/&gt; - przy stoliku obok. <br>- Mogę ci to przewinąć z godzinę w obie strony - rzekł Skrytojebca. - Gadałeś do popielniczki. Bardzo fachowa robota. Sprawdziłem nawet, czy nie ma luki w tłumie, skąd wyszła, ale i to naprostowali. Więcej: to, co ty tam sobie mamroczesz, to są jakieś nieprzyzwoite rymowanki. Dowcipni ludzie.<br>- Z czego to jest? Sieci ochrony lotniska?<br>- I ubezpieczenia prawnego. <br>To ruszyło Nicholasa. Ten Skrytojebca faktycznie jest niezły, skoro tak lekko wchodzi na kryształy notarialne NEti. <br>Widać, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego