oczami, posunął <br>się jeszcze kilka kroków, jakby chcąc pociągnąć <br>go za sobą.<br><br>"Jednak - pomyślał Awaru - coś tam jest, <br>co go spłoszyło".<br><br>Odwrócił się i odszedł poprzedzany przez oddalającego <br>się pospiesznie Rai. Zapadli w znacznym oddaleniu od Tees, na <br>porośniętym trawą wzniesieniu, skąd można było <br>ogarnąć wzrokiem szeroką przestrzeń. Nad osadą <br>łyskały wciąż bezgłośnie błyskawice, a w <br>przeciwnej stronie, w głębi nocy, tam gdzie leżały <br>dalekie, niewidoczne góry, płonęło pasemko czerwieni, <br>jakby pierwszy ślad wschodzącego słońca. Był to <br>jednak tylko odblask ognistego wnętrza Suhmi. Awaru ułożył <br>się w trawie i zasnął, aby doczekać świtu.<br><br><br><br>Słońce prażyło ziemię odbierając jej wilgoć <br>nocy i