Nie lepiej było w &lt;name type="place"&gt;Jastrzębiu Zdroju&lt;/&gt;.<br>&lt;q&gt;- Mój syn dostał w czwartek wysokiej gorączki&lt;/&gt; - płacze &lt;name type="person"&gt;Dorota Wiąz&lt;/&gt; z &lt;name type="place"&gt;Poznania&lt;/&gt;, mama 7-letniego &lt;name type="person"&gt;Przemka&lt;/&gt;. &lt;q&gt;- Okazało się, że to ospa. <br>W przychodni pani &lt;name type="person"&gt;Dorota&lt;/&gt; zastała zamknięte drzwi. Na nich kartka z dwoma adresami, gdzie można liczyć na pomoc. Wśród nich prywatna klinika, która ma umowę z &lt;name type="org"&gt;NFZ&lt;/&gt;. Ale tam w poczekalni kłębił się już tłum pacjentów.&lt;/&gt;<br>&lt;name type="person"&gt;Filip Handke&lt;/&gt; (32 l.), lekarz rodzinny, który pracuje w tej przychodni, nie ma nawet czasu na rozmowę. &lt;q&gt;- Dziś jest dwa razy więcej pacjentów. Nie wiem, jak długo tak wytrzymam&lt;/&gt; - mówi nam, badając kolejną osobę.<br>We &lt;name type="place"&gt;Wrocławiu&lt;/&gt; od kilku