Sojusz&lt;/&gt; może nie podpisać z dotychczasowym partnerem umowy o wspólnym starcie w najbliższych wyborach. Najwyżej zaproponuje mu miejsca na własnych listach. Dla &lt;name type="org"&gt;Unii Pracy&lt;/&gt; jest to nie do przyjęcia. &lt;q&gt;- Nasi działacze nie zgodziliby się na utrzymanie dotychczasowych proporcji, że na dziewięciu kandydatów &lt;name type="org"&gt;SLD&lt;/&gt; przypada jeden &lt;name type="org"&gt;UP&lt;/&gt;, bo przecież &lt;name type="org"&gt;SLD&lt;/&gt; nie ma dziewięciokrotnie większego poparcia&lt;/&gt; - mówi wiceprzewodniczący &lt;name type="org"&gt;Unii Pracy&lt;/&gt; &lt;name type="person"&gt;Bartłomiej Morzycki&lt;/&gt;. &lt;q&gt;- A przypuszczam, że na proporcje bardziej oddające rzeczywistość, na przykład jeden do dwóch, nie zgodziliby się członkowie &lt;name type="org"&gt;Sojuszu&lt;/&gt;.&lt;/&gt;<br>&lt;name type="org"&gt;Unia Pracy&lt;/&gt; widząc, że na koalicję z &lt;name type="org"&gt;SLD&lt;/&gt; ma małe szanse i wiedząc też, że startując w wyborach sama niewiele zdziała postanowiła podjąć