Mówił, że święty Antoni jest patronem rzeczy zagubionych, a on tak się właśnie czuje, jak zgubiona rzecz. Czuje się zagubiony, porzucony, bardzo chce wrócić, znowu znaleźć się blisko nas, w rodzinnym domu.<br>Gdyby przysunęli łóżko do okna, tłumaczył podniecony, widziałby mnie codziennie w powrotnej drodze ze szkoły, mógłby mnie pozdrawiać, machać ręką. Wiesz, Tomaszu - szeptał - podobno z tamtej sali już wychodzi się do domu. To jest ostatni próg do przekroczenia. Tak mówią... <br>Ale zaraz potem krzywił się, jakby mu się coś bolesnego przypomniało, odwracał wzrok w stronę sufitu albo cały chował się pod pościel. I leżał taki kokon na szpitalnym materacu