drodze, nie? Byle gdzie mógł się zapodziać, co?<br>- Hm... A ile daje?<br>- Paczkę.<br>- Mało. Dwie albo i trzy paczki machorki... To widelec Stefana Batorego!<br>- E!... - podskoczył Mariuszek. - Króla?!... Nie gadaj.<br>- Tego samego, co ma wielki zamek nad Niemnem, pamiętasz?<br>- E, nie... E, tak! - Mariuszek zamrugał oczkami. - E, to pięć paczek machorki! Król to król! Co, nie? Cześć, Jurik. Lecę do Wasyla... Pilnuj ziemianki! - i w te pędy pomknął podśpiewując "<foreign>Piszły diwky na hryby...</>"<br>Chłopiec zapatrzył się w rzekę: toń osobliwie ściemniała, jaskółeczki-podloteczki muskały ją kosym lotem, step porósł liśćmi starego boru i oto Niemen płynął wśród lasów i wzgórz. Wszystko