Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Bogu ukradnę? - powiedział Wasyl.
Rozsiedli się na odpoczynek w stepie. Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym, słodyczą i wonią. Każdy kęs napawał lubością. Później leżeli założywszy ręce pod głowę i patrzyli w gwiazdy.
- Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie cud?
- Pierwszy cud, że żyjesz. I reszta same cuda.
- Hm. To ty też widzisz, że wszystko jest niezwyczajne?
- Dla mnie to same zagadki. Skąd się wzięło tyle zwierząt, tyle roślin, tyle ptaków, tyle ryb, tyle owadów?
- Tyle gwiazd
Bogu ukradnę? - powiedział Wasyl.<br>Rozsiedli się na odpoczynek w stepie. Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym, słodyczą i wonią. Każdy kęs napawał lubością. Później leżeli założywszy ręce pod głowę i patrzyli w gwiazdy.<br>- Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie cud?<br>- Pierwszy cud, że żyjesz. I reszta same cuda.<br>- Hm. To ty też widzisz, że wszystko jest niezwyczajne?<br>- Dla mnie to same zagadki. Skąd się wzięło tyle zwierząt, tyle roślin, tyle ptaków, tyle ryb, tyle owadów?<br>- Tyle gwiazd
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego